“The critic will certainly be an
interpreter, but he will not treat Art as a riddling Sphinx, whose shallow
secret may be guessed and revealed by one whose feet are wounded and who knows
not his name. Rather, he will look upon Art as a goddess whose mystery it is
his province to intensify, and whose majesty his privilege to make more
marvellous in the eyes of men.”
Kiedy zaczęłam poważniej traktować historię sztuki wydawało mi się, że
zaczynam należeć do wąskiej grupy wybrańców krytyki i znawców malarstwa czy
rzeźby . Jeszcze rok temu chodziłam z grubym podręcznikiem pani Osińskiej pod
ręką, który nie mieścił mi się do torby, a przyciągał spojrzenia starszych pań
na przystanku autobusowym . Ktoś kto czyta takie cuda na pewno jest „artystą” i
urodzonym intelektualistą .
Na szczęcie zdążyłam trochę zmądrzeć i ostudzić moje szalone mniemanie
o sobie jako znawcy sztuki . Czym więcej
czytam, oglądam, zwiedzam tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu o mojej
niewiedzy . „Wiem, że nic nie wiem.” Słynne zdanie Sokratesa jest w tym
przypadku zupełnie aktualne .
Muzea są po to, aby każdy mógł podziwiać wielkość i potęgę człowieka . Już
starożytni Grecy lubili pokazywać swoje wytwory . Od narzędzi pochodzących z
epoki prehistorycznej, przez malarstwo, po pierwsze komputery; wszystko to jest
zbierane i wystawiane na chwałę ludzkości .
Lubimy się chwalić i tym samym oceniać . Więc tak naprawdę muzea i
galerie sztuki są jednym wielkim centrum krytyki .
Oceniać może każdy . Ja sama do dzisiejszego wieczoru, mimo bycia
posiadaczką kilkunastu albumów z reprodukcjami i dwoma częściami wspomnianej
pani Osińskiej, patrzyłam na obraz i decydowałam czy mi się on podoba czy nie .
Tak po prostu . Ładny ? A może brzydki ?
Miałam okazję obejrzeć relację z wystawy prac Rembrandta w National Gallery
w Londynie . Jeszcze dzień wcześniej rozmawiałam z koleżanką o tym, że średnio
lubimy tego artystę, że jest dosyć ponury, szary . Podczas projekcji siedziałam
sobie w fotelu jak gdyby nigdy nic, aż w końcu mnie olśniło . Jak mogłam być tak
mało ludzka ? Wiem, że słowami wypowiedzianymi jeszcze poprzedniego dnia pana
Rembrandta nie skrzywdziłam, ale jednak poczułam się głupio, że dopiero pani
kustosz muzeum musiała mi uświadomić, że jednak znani malarze zostają sławni
nie bez powodu .
Na twórczość artysty składa się jego talent, praca i życie . To co sprzedaje
mu los zwykle ma odbicie w jego pracach . Rzecz banalna i tak oczywista, a
jednak, według mnie, zbyt często zapominana . Aby w profesjonalny sposób ocenić
dzieło sztuki trzeba mieć wiedzę . Wrócę do przykładu holenderskiego malarza .
Jego portrety, sceny historyczne są smutne i ponure . Nie pomyliłam się . Ale
są takie nie bez powodu . Miał dwie kobiety (żonę i kochankę i jeszcze jedną
kochankę), które kochał . Rembrandt przeżył obydwie panie . Czy to nie jest
wystarczający powód, żeby mu współczuć ? Inną rzeczą jest, że był człowiekiem znającym
swoją wartość i miał to szczęście bycia docenionym jeszcze za swojego żywota . Żył
ponad stan co doprowadziło do jego bankructwa, co znowu wpływa na jego
twórczość . Dodatkowym atutem malarza
była głęboką chęć eksperymentowania i ciekawość . Łączył przeróżne techniki
malarstwa, wymyślał nowe sposoby druku . Był geniuszem w swoim zawodzie, a nie
zapominajmy, że żył w XVII wieku, doszedł do dużego majątku (mimo, że go
stracił) będąc synem młynarza i żeniąc się z Saskią, kobietą wywodzącą się z
zamożnej w tym czasie rodziny .

Patrząc na taki życiorys nie można nie docenić artysty . Nawet jeżeli wydaje się on nam nadal nijaki przynajmniej postarajmy się zrozumieć dlaczego był taki, a nie inny . Taka sytuacja dotyczy każdego jednego malarza, rzeźbiarza, pisarza czy poety . Bądźmy krytykami z wiedzą .
Tak mniej więcej określam jeden ze swoich celów na dalsze życie .
♥
EskaDuna
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz